Bardzo polskie drogi

0
278
Rate this post

Czy jeździsz do codziennie do pracy, czy tylko okazyjnie; czy wyprawiasz się daleko, czy nie dalej niż kilometr od domu – jeżeli po prostu się ruszasz, musisz dostrzegać szczególną cechę polskich dróg.

Fantazyjne poszatkowanie asfaltu – cecha charakterystyczna polskich jezdni – może mieć fatalny wpływ na stan samochodu, a także kondycję psychiczną kierowcy. Nie musisz posiadać wozu, aby się o tym przekonać. Wystarczy przejść przez jezdnię (fartownie nie wpadając w dziurska), by zauważyć, że próba poruszania się wzdłuż niej drastycznie podnosi ryzyko otwartego złamania. Lub otwartej kraksy połączonej z eksplozją zbiornika paliwa (tu celowo przesadzamy. Celem jest podniesienie dramatyzmu sytuacji). Uroków wyboistej drogi możesz zaznać kupując bilety autokarowe i wyprawiając się na nieco dłuższe wycieczki. Celowo dłuższe – krótkie nie zrobiłyby na tobie odpowiedniego wrażenia. Wsiadłbyś do autobusu, wysiadł – i już; pewnie pomyślałbyś, że da się przeżyć. Otóż nie jest tak przyjemnie. Ale cóż z tym zrobić?

Ano parę rzeczy zrobić można, na przykład takie:

– obywatelsko napisać skargę do urzędu miasta i domagać się swojego – to znaczy prawa do korzystania z prostej nawierzchni;

– jeżeli to nie pomoże, obywatelsko wziąć wiadro, napełnić je piaskiem i zasypać wszystkie dziury w okolicy. Nie pomoże, ale być może zwróci uwagę na problem;

– jeżeli wszystko zawiedzie, można zaopatrzyć się w tanie bilety lotnicze i zupełnie zignorować transport naziemny. No dobra, trochę się rozmarzyliśmy… Zresztą o czym tu gadać. Polacy powinni już ewolucyjnie przystosować się do obecności dziur w jezdniach. Podejrzewamy zresztą, że tak już się stało, a dziury nie są łatane dla naszego bezpieczeństwa. Nasze mózgi mogłyby przestać funkcjonować po głębokim szoku, w jaki wprawiłby je widok prostej nawierzchni.

Na zakończenie oda do dziur, inspirowana pracami Białoszewskiego: Dziury! Dziury dziurami dziurawe dziurom dziurawią dziurska dziur dziur dziur brum PAF! Koło do wymiany.