Podczas ostatniej wizyty tygodniowej we Francji postanowiłem sprawić swojej dziewczynie miłą niespodziankę. Już od pewnego czasu planowaliśmy zaślubiny, natomiast były to bardziej luźne rozmowy niż rzeczywiste wysuwanie jakichś jasno i klarownie sprecyzowanych planów. W końcu postanowiłem wcielić swe plany w życie i oświadczyć się Maryli, gdyż nie znoszę czegoś odwlekać w nieskończoność, bo potem okazuje się bardzo często, że nasze pomysły biorą w łeb. Korzystając z urokliwości Francji i miejscowości Bordeaux postanowiłem, że oświadczę się tam Maryli. Wszystko zostało doskonale przeze mnie przemyślane i zorganizowane. Łóżka hotelowe, na których spaliśmy w naszym apartamencie, zostały wykorzystane przeze mnie do schowania pierścionka zaręczynowego, który Maryla miała znaleźć po wspólnie spędzonej kolacji w restauracji na przedmieściach Bordeaux. Znalezisko, jakiego dokonała wieczorem wprawiło ją w prawdziwe osłupienie połączone z nieskrywaną radością. Teraz pozostaje tylko ustalić datę naszego ślubu.